Skocz do zawartości

Po prostu OFF TOPIC


mastah22
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

hehe pamietam.... "Prawie uderzyłam w psa,minełam go ale uderzyłamw kraweznik, idz sprawdz czy cos sie stało"... Niby nic tylko wahacz,staba, felga, opona i łozysko... Choc opone i moze felge dało sie oszczedzic, ale po co dzwonic i sie przyznawac jak mozna kilometr na zdjetej oponie do domu przyjechac...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,6 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Po rozmowie przyznała się że coś jej auto zaparowało na moment, i tak słodkawo się zrobiło, ale to była chwila i potem było wszystko OK, więc jeździła i jeździła. Jedno jest pewne, silnika nie ma co robić, taniej wyszło kupić drugie na częsci i zrobić przekładkę,
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Prawie uderzyłam w psa,minełam go ale uderzyłamw kraweznik, idz sprawdz czy cos sie stało"... Niby nic tylko wahacz,staba, felga, opona i łozysko... Choc opone i moze felge dało sie oszczedzic, ale po co dzwonic i sie przyznawac jak mozna kilometr na zdjetej oponie do domu przyjechac...

 

Moja pojechała kiedyś Safranką, do stomatologa do Szczecina(mieści się na starówce, wąskie uliczki, pełno aut, brukówka) jak pojechała, tak wróciła.

Ja zaś jakoś przyjechałem z pracy późnym wieczorem idąc do klatki rzuciłem odruchowo okiem na auto, i coś mi się zdawało ,że zderzak ma narożnik "zaliczony". Póżno było więc już nie wnikałem, na drugi dzień pytam.. "Asia nie zaliczyłaś ,żadnej stłuczki tyłem?" "A co?" "W sumie nic ale zdawało mi się wczoraj ,że zderzak jest obity na prawym rogu", "Hmm już wypatrzyłeś?! Przecież w sumie nic nie widać" "To co jednak w coś przyłożyłaś? :D " "A cofałam i w coś chyba puknęłam , albo w słupek, albo w auto ale( i teraz najlepsze :rotfl: ) , chyba nie w auto bo nikt za mną nie biegł jak pojechałam" :rotfl: :rotfl: :rotfl: Pozostawię to bez komentarza... :wink2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedyś mi mechanik opowiadał parę podobnych historii o przygodach kobiet za kółkiem. Niestety później w opowieściach często się słyszy że mechanicy to #@$#@%#$ bo zawsze jak widzą kobietę to starają się zedrzeć gotówkę. A prawda jest taka(chociaż czasami takiego naprawiacza też fantazja cenowa poniesie) że większość kobiet(w tym i moja) uważa że skoro auto jeszcze jeździ to nic się nie dzieje i można jechać. Dla nich zepsute jest dopiero jak padnie trupem gdzieś na drodze albo oznaki są już tak intensywne że ciężko wytrzymać w samochodzie. Wtedy już niestety naprawa nie ogranicza się do wymiany kilku uszczelek czy drobnej regulacji więc i cena szybuję w górę. Dobra. Gdzieś widziałem temat "sposoby na kaca". Idę go poszukać bo umrę. :zalamany:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

klatka, klatką. Ale to autko dalej odpala:-)

 

a wiesz jak jest komora silnika wzmocniona? Bo ja nie :) Wiem natomiast, że filmik jest tak nakręcony, że np. klatki prawie nie widać, a wszystko jest tak ustawione, żeby się auto nie rozwaliło (pisał o tym powyżej tbrek)

 

test zderzeniowy przy 30 milach pokazywał że nic się z autem nie dzieje i może dalej o własnych siłach pojechać

 

z autem może i nic, gorzej z człowiekiem i jego wnętrznościami... Bajki o tym, że sztywniejsze auto = auto bardziej bezpieczne obala się w ósmej klasie podstawówki, na fizyce ;) a śp. ojciec jeszcze za dzieciaka pytał mnie na sankach - czy wolałbym uderzyć w drzewo zjeżdżając w kartonie, czy metalowym pudle ;) To było w odpowiedzi na pytania o to dlaczego Polonez nie jest bezpiecznym autem, mimo że ma grubszą blachę od aut nowszych :) W sieci można znaleźć mnóstwo testów stary samochód vs. nowy, radzę pooglądać video i popatrzeć jakie siły działają na ludzi ;) Dla mnie to takie samo gadanie jak np. o tym, że bez pasów bezpieczniej, bo ktoś tam wyleciał z auta i przeżył ;) Sam znam takiego gościa, zderzenie z cysterną - w pasach byłoby pozamiatane a tak skończyło się na złamanym nosie i zadrapaniach, bo jakimś cudem wypadł z auta i wpadł do rowu, tylko że pojedyncze przypadki o niczym nie świadczą, a o sytuacjach w których pasy komuś uratowały życie zwyczajnie się nie mówi, bo to standard.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bajki o tym, że sztywniejsze auto = auto bardziej bezpieczne obala się w ósmej klasie podstawówki, na fizyce ;)

 

W gimnazjum juz tego nie uczyli :P

 

Kiedyś fizyk dokładnie nam tłumaczył jak to działa. Im samochód dłużej w czasie się zgniata tym jest bezpieczniejszy. Żaden problem zrobić samochód niezniszczalny, wystarczy kilka dwuteowników. Problem w tym, że nikt by z tego samochodu cały nie wyszedł ponieważ zmiana prędkości ze 100km/h do 0 byłaby śmiertelnie gwałtowna. Samochód miażdżąc sie z każdą chwilą tarci prędkość i moc uderzenia- rozkłada je w czasie. Konstruktorzy tutaj walczą o tysięczne części sekundy.

 

Na jednym z filmików od Trucka wyrwała sie kierownica. To raczej porażka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie o tym pisałem, dlatego dziwię się peanom na cześć mniej bezpiecznych konstrukcji... Szkoda, że czym innym jest jakość wykonania, choć z drugiej strony ktoś mi ostatnio uświadomił, że gdyby nie masowy przerób wszystkich towarów tzn. ich rozkładalność w krótkim czasie i konieczność zastąpienia ich nowymi (elektronika, samochody właśnie etc.) to szybko skończyłoby się a) miejsce na towary b) praca dla ludzi... Przyrost na ziemi podobno jest tak duży w stosunku do wydłużania się średniego wieku, jaki żyje człowiek, że w połączeniu z przyspieszeniem (niesamowitym w ostatnich latach) tempa produkcji towarów wszelkich idziemy, w stronę przepełnienia naszej planety, bardzo szybkim krokiem ;)

 

Wracając do bezpieczeństwa - tak jak piszesz, konstruktorzy szukają idealnego kompromisu pomiędzy sztywnością, a zdolnością do absorpcji energii i stąd "miękkie" samochody.

 

 

p.s:

W gimnazjum juz tego nie uczyli

 

podobno w ogóle mniej uczą w gimnazjum ;) ale za to bardziej przydatnych rzeczy, podobno :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może tak, może nie, ja jednak wolę mieć świadomośc że jadę czołgiem i korzystam ze stref zgniotu "przeciwnika"

 

A co do miękkich samochodów, po częsci spowodowane jest też to tym aby szybciej na kasację szły, producent nie bierze pod uwagę "naszych standardów" naprawy tylko ogólnie przyjęte, auto z zmieloną strefą zgniotu nadaje się na złom, nawet nie wolno uzyć częsci zamiennych z takiego auta, ostatnio było o tym głosno w belgii, gdzie wykorzystano deskę, pasy, poduszki i sterownik od auta wcześniej po wypadku, lekko uszkodzone auto otrzymało nowy pas i zderzak, a resztę z odzysku. Problem w tym że znów miało kolizję, tylko troszkę powazniejszą i z niewiadomych przyczyn poduszki się nie odpaliły, po numerach częsci dotarli że to wyciągnięte z auta po kasacji - i problem murowany. Stąd też pod otoczką ekologii, ochrony i tym podobnych haseł idzie nacisk na wymianę floty na nową. Podobnie jest z technologią hybrydową, teraz się podniecają na temat niskiego spalania przez 20km zanim silnik odpali, a w USA już powstają towarzystwa przeciwne stosowania tych metod, gdyż wiekszy problem jest z utylizacją i wyprodukowaniem baterii niż faktycznie z CO2.

 

Tak samo odbije sie czkawką słyny teraz downsizing, zobaczymy za 10 lat il będzie silników 1.2tsi na złomie, w porównaniu do 2.0 (ta sama moc) Dodatkowo mając duży silnik mieszczę się w podanych normach bez problemu, a te małe silniki jakoś nijak, 1.6 vti spala mi 10 w mieście minimum, a w trasie przy 140 pali tyle ile alero z 3,4 V6...

Pomijam juz komfort dla uszu 2500obr V6 w porównaniu do szlifierki 1.6 przy 4200, a teraz do tego kotła dać 1.2tsi z podobną mocą ? on juz na czerwonym chodzi.

 

A co do gimnazjum.... nie bedę się wypowiadał... nas ( w podstawówce) chociaż nauczyli na pamięć tabliczki mnożenia, teraz takie wymagania mogłyby okazać się znęcaniem nad dziećmi przez nauczyciela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zapomniał tylko dodać że największy procent absencji chorobowej przypada właśnie na sektor państwowy. Przeciętny urzędnik spędza w roku grubo ponad 2 miesiące na zwolnieniu lekarskim. A urzędy, jak nabierają niebotycznych zaległości, zatrudniają prywatne firmy outsourcing`owe do nadrabiania tegoż bajzlu. Ot sytuacja z życia wzięta: jakiś czas temu złożyłem wniosek o zaświadczenie o nie zaleganiu z opłatami za mieszkanie. Zarząd zasobu komunalnego ma 14 dni kalendarzowych na wydanie takiego zaświadczenia. Czekałem ponad 10X TYLE!! Dostałem pismo po przeszło pół roku a sprawa jaką próbowałem załatwić na rzecz której potrzebowałem owego zaświadczenia dawno poszła się je..ać. W dodatku nie odwracalnie o przepisy już się zmieniły. Na pytanie "dlaczego dopiero teraz?" Pani w pięknie wyremontowanym urzędzie strzeliła focha i wróciła do piłowania paznokci(to nie przenośnia, robiła to na moich oczach). I przez ponad godzinę nie wcisnęła magicznego przycisku żeby przyjąć następnego petenta.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypada... ja po zakonczeniu studiów resocjalizacyjnych, uznaniu ze sie do tego nie nadaje... Coraz czesciej i juz dłuuuugo katuje sie tego typu dokumentami, od "Alfabetu mafii" po "prawdziwe psy" , "cele nr..." czy "bad boys cela 245" i całe historie "bohaterów" oraz wiele innych... Zaczynam załowac ze nie poszedlem dalej zgodnie z wyksztłceniem... Jakby to nie zabrzmiało to "fascynujace" a zarazem straszne, starac sie zrozumiec co siedzi w głowach tych ludzi...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe moje osiedle to ładne kwiatki.

 

 

A wśród nich taki tulipan... :D:rotfl:

 

Wypada... ja po zakonczeniu studiów resocjalizacyjnych, uznaniu ze sie do tego nie nadaje...

 

To teraz rozumiem, skąd u Ciebie ten dar pedagogiczny do dzieci na spotach... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też od zawsze interesuję się tematyką "okołokryminalną", programy które wymieniłeś (Mastah22) mam przerobione, bo jest ich mało niestety :/ Zwłaszcza polskich, a te mnie najbardziej interesują... Obecnie kompletuję kolekcję 997 i ostatnio trafiłem na sprawę(Tadeusza Kwaśniaka), która przeraziła mnie i kuzyna jak byliśmy małymi dziećmi (trafiliśmy to na wakacjach, to jakaś powtórka była, bo program był emitowany w lutym 91r. a ja go oglądałem w wakacje 96r.)... Miałem 11 lat, niewiele rozumiałem, a przestraszyło mnie to solidnie. Okropna sprawa:

Tadeusz Kwaśniak – Wikipedia, wolna encyklopedia

epoznan.pl - Pierwszy Portal Poznania

 

W sumie z polskich morderców seryjnych, to jeden z gorszych, przynajmniej jeśli chodzi o oddziaływanie psychologiczne, coś jak Pękalski czy Trynkiewicz (który na dniach wyskakuje i zapowiada come-back :szok: ).

 

Jak już w takich tematach jesteśmy, to rzucę linkiem, gdzie jest sporo przedruków z gazet (cała strona oszołomska, jakaś od JKM, ale przedruki są ok) i drobnych ciekawostek np. o "Klajniaku", których w Alfabetach etc nie było:

 

Nieformalne wyroki kary �mierci w Polsce AD 2002 - Witryna Kary �mierci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij


×
×
  • Dodaj nową pozycję...