Powoli zaczynam ogarniać co się stało Ostatni tydzień, przy decydujących (i świetnych) meczach wyłączony z życia. Co chwile kolejny trudny mecz. Nerwy niesamowite, szczególnie w meczu z Niemcami (najtrudniejszy - wiadomo, można wszystko przegrać a trzeba wygrać - nie tylko zbierać punkty). Finał - byłem spokojny, wyciszony. Jak nigdy. Na koniec - troszkę szczęścia. Dopiero dzisiaj dociera co się stało. Łatwo wpaść w rytm zwycięstw po takich trzech tygodniach. A trzeba sobie przypomnieć jakie nastroje były przed turniejem... niesamowicie to nasi wyciągnęli!! Pękam z dumy! Brawo!! Jesteśmy Mistrzami Świata!!