1. Przed wyciągnięciem radia z samochodu przed oddaniem do naprawy, włączałem radio i działało bez zarzutu ( są świadkowie ), nawet na 1 dzień przed wyjmowaniem, jak również było włączane w innym aucie ( na co są również świadkowie ), i radio działało - nie trzeba było trzymać panelu "na chama". Jak słusznie podkreślono, panel czasami odskakiwał ( ja poszedłem na łatwiznę przyznaję - bo radziłem sobie z tym za pomocą gumki recepturki ) ale nie było problemu z dociskaniem panelu. Aczkolwiek nie ukrywałem problemów z panelem - USB przyznaję sam, nie miałem pojęcia bo nie używałem. 2. Była rozmowa na temat potencjometru, przy której zachęcałem do przyjazdu i PODPIĘCIA radia, celem sprawdzenia - nie skorzystałeś, nie moja wina. Odsyłam do pkt. 1, jakimś dziwnym cudem u mnie wszystko działało bez zarzutu... 3. W sam dzień zakupu, dotykałeś radia, oglądałeś chyba 10 minut wraz z kolegami. Powiedziałeś, że się zastanowisz, po czym napisałeś sms, że weźmiesz radio za 180 zł, na co z pewnymi oporami się zgodziłem ( jest to wartość niższa nawet od USZKODZONEGO egzemplarza - mówimy o uszkodzeniu wyświetlacza czy elektroniki, które faktycznie uniemożliwia korzystanie a nawet uruchomienie sprzętu ) a następnie przyjechałeś ponownie i radio przyjąłeś do rąk własnych. 4. Jak już wspomniałem, z radiem problemów nie miałem, skąd więc mogę mieć pewność, że nie zostało uszkodzone już po zakupie ? Najlepiej od razu osądzać i nazywać kogoś oszustem i naciągaczem... 5. Mówiłem, przyjedź z radiem pieniądze zwrócę w całości, bo tak miało zresztą być - typek najpierw mi grozi i gada że "jutro" jest po kasę, a w momencie jak chcę się ustawić na konkretny termin i godzinę to robi mi łaskę, że przeboleje i zostawi radio. Trochę typek niepoważny.