Sam leje z niektórych tekstów po Śląsku, ale jest trocha byków, które mnie drażnią "Babka pozno chłopa z Chorzowa" Jo jes z Chorzowa i jes żech "chop" a nie chłop, chłopy po polu lotajom. Przynajmniej godo sie chop, nie wiem jak sie pisze Ogólnie jest dużo słów w gwarze, które mnie rozpieprzają, chociaż godom na co dzień, np. "haziel" i tłumaczenie w wikisłowniku EDIT: Przypomniała mi się historia z roboty. U nas jest taki kolo z Lipin (Lipiny, dzielnica Świętochłowic, ogólnie patola jak ch*j ). On fest godo, ogólnie fest hanys tak jak i jo, a że robimy w serwisie gastronomicznym to dużo jeździmy po PL i okolicach. Wiadomo, jak wchodzimy na jakiś zakład czy knajpę, poza granicami Górnego Śląska to w miarę czysty PL, kulturka itd.. Wchodzimy a ziomek ciepie tekst do kobity w Sokołowie na dzień dobry: "Dobry kaj sam jes haziel bo sie pojscom zaroz na zol" Uwierzcie mi: Na żywo taka sytuacja i mina babki bezcenna :rotfl: