OK. To przez "skrót myślowy"... Ogólnie chodzi o zasilanie konwertera z oddzielnego akumulatora ( odseparowanie od instalacji samochodowej i jej zakłóceń ). Jeśli konwerter mógłby spokojnie pracować do tych 14 V to można by go zasilać bezpośrednio z dodatkowego akumulatora bez żadnych dodatkowych stabilizatorów obniżających napięcia ( wystarczyły by te na płytce pod warunkiem nie przekroczenia mocy strat, o których pisałeś - dlatego pisałem o pomierzeniu pobieranego przez konwerter prądu ). Dodatkowy akumulator trzeba jednak ładować ( najlepiej z instalacji samochodu ) ale tylko wtedy, kiedy nie jest używany do zasilania konwertera, czyli najlepiej gdy samochód jest nieużywany ( np. stoi zamknięty na parkingu ). Zakładając dzienne zużycie "energii" przez konwerter na poziomie 1 - 1,5 Ah, uzupełnienie tej pojemności kosztem głównego akumulatora samochodu nie powinno raczej skutkować problemami z rozruchem w dniu następnym. Fakt, że potencjalnie niewielka różnica napięć między naładowanym aku auta ( powiedzmy 12,5V ) i rozładowanym aku konwertera ( powiedzmy 11,8V ) nie zapewni raczej odpowiedniego doładowania aku konwertera przy bezpośrednim połączeniu ( szczególnie, że z postępem ładowania różnica napięć a więc i prąd ładowania będą maleć ), ale tu można dać spokojnie mały układzik step up do ładowania z ustawionym progiem na powiedzmy 13,5V. Do tego przekaźnik przełączający aku między zasilaniem konwertera a ładowaniem, sterowany sygnałem np. z alarmu albo z centralnej elektryki auta i mamy pełną automatykę. Można też zastosować zamiast kwasówki ogniwa Li-Ion z odpowiednim układem do ładowania ( podobnym do tego z powerbank-a ). 2 szt szeregowo powinny dać 7-8V czyli napięcie optymalne dla konwertera, ale osobiście jakoś nie mam przekonania do Li-ion w aucie ( bywa -20 st C w zimie i 60 st C w lecie ).